Trzy nowe glinki u Dermaglin.
DERMAGLIN nowości. Trzy maseczki z zieloną glinką kambryjską i ekstraktami z owoców.
Oj, jak ja dawno do Was nie pisałam! Czas goni a obowiązków masa. Ale gdzie tu czas na przyjemności ? Gdzie czas by coś dla Was potestować i pisać ? No już już, już jestem, nie ma się co zamartwiać :)
Tak słowem wstępu witam się z Wami kolejną notką z nowościami. To prawda, te blogowanie w tym roku troszkę słabo mi wychodzi. A przecież to sama radość coś tu napisać. Obiecuję poprawę :)
-*-
Jakiś czas temu firma Dermaglin obdarowała mnie paczką z kilkoma swoimi produktami. Jest coś co na rynku kosmetycznym juz funkcjonuje ale też i całkowite nowości, których do niedawna nie było jeszcze w ich sklepie. No więc moje testy zaczełąm właśnie od tych wspomnianych nowości, a mianowicie trzech glinek. Tym razem, glinki występują w towarzystwie owoców. No powiedzcie same, czyż to nie brzmi zachęcająco, by własnie po nie sięgnąć? :)
Dermaglin "KISS STRAWBERRY MASK" oczyszczene & redukcja niedoskonałości.
Zrobiło się nieco cieplej, coraz bliżej lata a ja rozpoczęłam już "szał" na truskawki. To jedne z moich ulubionych owoców a już totalnie ne wyobrażam sobie, by ich w lato zabrakło! Więc no nie ma się co dziwić, że właśnie jako pierwszą ruszyłam niebieską saszetkę.
Ta opcja przeznaczona jest wnioskuję dla cery problematycznej, przetłuszcającej się, świecącej.. czyli właściwie takiej jakiej ja nie mam, o. Gdzieś zasięgnęłam informacji, że maseczka się pięknie sprawdziła w przypadku takiej cery. Ja jako posiadaczka mega wrażliwej, naczynkowej cery powiem, że na takie uwrażliwienie maseczka też daje pięknie radę.
Jeśli używaliście kiedyś maseczek od tej marki to kojarzycie zapewne jej konsystencję. Jest taka maziowa, nie gęsta ale i nie lejąca. I tutaj właśnie taką mamy. Po otworzeniu wita nas miły aromat truskawki, aż by się chciało zjeść, no co :P Ja takie opakowanie zużywam na dwa razy, to odpowiednia ilość by te dwa razy sobie jej dobrze nałożyć.
DERMAGLIN "PEACH ON THE BEACH MASK" lifting & ujędrnienie.
Drugą wersją nowości jest maseczka z dodatkiem brzoskwini, w takim przyjemnym dla oka zielonym kolorze saszetki. No i taka urocza blondyneczka z maseczką, hihi. Ta wersja ma za zadanie naszą piękną i nieskazitelną cerę (albo i skazitelną:P) troszeczkę poddać liftingowi. Okej, nie oczekujmy, że od razu buzia będzie pięknie napięta, zero opuchnięć i w ogóle będziemy wyglądać jak milion dolców!
To wszystko brzmi pięknie, ale maseczka na prawdę zrobiła fajną "robotę" Ja czułam sporą dawkę nawilżenia, nawet bym powiedziała, że większą od poprzedniczki. No, ale to tylko moja wrażliwa cera ;)
Przyjemna dla oka szata graficzna i przyjemna zawartość tej saszetki. Tu tak samo jak poprzedniczka - bardz fajna konsystencja i duży plus za ekonomiczne podejście do zawartości. Brzoskwinia, jak widzicie na zdjęciu wyżej, ma bardzo dobre właściwości, jednak mi nie podszedł jej zapach. A dziwne, bo brzoskwinie również lubię.
DERMAGLIN "SWEET RASPBERRY MASK" nawilżenie & odżywienie.
Na koniec zostawiłam swojego ulubieńca, numer jeden z tych trzech nowości. Urocza brunetka z maseczką, różowa szata graficzna i maliny. Ah! Malinki lubię, ostatnio również nałogowo je zjadam, jak tylko pojawiają się w sklepie. Wracając do maseczki - dla mnie jest idealna. Bomba nawilżenia to mało powiedziane. A przy tym nie było podrażnienia ani nadreaktywności!
Konsystencję mamy tutaj taką samą jak w poprzednich wersjach. Piękny zapach malin, to coś co mnie bardzo przekonało do tej maseczki. Wydajność również oceniam na wielki plus.
-*-
Słowem podsumowania: wszystkie trzy glinki zasługują na szczególną uwagę. Choć każda dostosowana jest do potrzeb innego typu cery, na mojej uwrażliwionej cerze naczynkowej sprawdziły się bardzo dobrze. Jedna nawilżyła skórę, a po innej odczułam lekkie napięcie skóry. Za plus na pewno wskażę jej wydajność, bo można ze spokojem rzec, że w cenie jednej mamy dwie maseczki. Zapach pozostawiam Waszej ocenie, gdyż nie dla każdego owocowe zapachy są do przejścia. Maseczki są warte swojej ceny.
Po żadnej z maseczek nie zauważyłam niepokojących zmian, nie było podrażnień ani nadreaktywności rumienia na polikach.
Znacie maseczki marki Dermaglin ?
Używacie maseczek z glinką czy w płachcie ?
Używacie w ogóle maseczek w swej pielęgnacji ?
Piękne opakowania mają te maseczki. Poza tym nie służą mojej skórze ;)
OdpowiedzUsuńJako nastolatka korzystałam z masek tej marki. Tych nowych nie miałam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam maseczki! Mam takie fazy, że czasami często sięgam po te w płachcie, czasami saszetkowe, czasami glinki, czasami te w tubkach itp. Tych z Dermaglin nie znam i bardzo mnie zaciekawiły ;-)
OdpowiedzUsuńNie używam maseczek w swojej pielęgnacji, ale te prezentowane przez Ciebie brzmią interesująco. Będę miała na uwadze, tym bardziej, że nie występują żadne niepokojące objawy po ich użyciu.
OdpowiedzUsuńWidziałam je w biedronce i nawet miałam na nie ochotę, ale szybko znikneły..
OdpowiedzUsuńJa często używam maseczek, a najbardziej właśnie lubię glinki i maski w płachcie. Wydaje mi się, że miałam kiedyś jakąś maseczkę od Dermaglin i była na prawdę fajna. :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej marce wiele dobrego, zwłaszcza o maskach do twarzy. Muszę je w końcu wypróbować.
OdpowiedzUsuńOjoj jeszcze ich u siebie nie miałam muszę to zmienić bo mnie mocno kuszą
OdpowiedzUsuńJa najbardziej lubię maseczki w tubkach lub pojemniczkach, rzadko sięgam po te w płachcie.
OdpowiedzUsuńO widzisz, a ja te maseczki z dermaglinu widzę pierwszy raz - i jakie słodkie opakowania! :)
OdpowiedzUsuń