Okazja goni okazję. Co jedna drogeria czy sklep z kosmetykami to lepsza okazja do kuszenia ofertami.
-*-
Yves Rocher znam nie od dziś. Zdarzyło się nawet jedno zamówienie złożyć przez internet, ale było to na prawdę wieki temu. W Galerii Bałtyckiej mamy malutki, aczkolwiek przytulny sklep stacjonarny. Pierwszym zakupem dokonanym tam były dwa żele pod prysznic, które wylądowały w dwóch prezentach. W końcu też udało się założyć kartę klienta ;)
Razem z kartą otrzymałam książeczkę z rabatami. Do drugiego zakupu otrzymałam gratis tusz.
Całość zakupów w Yves Rocher.
To miniatura żelu pod prysznic w limitowanej, świątecznej edycji.
Zapach kuszącego jabłka w karmelu podbił moje serce.
A ja już myślę nad dużą butelką :)
Drugą rzeczą jest żel pod prysznic o świeżym, orzeźwiającym zapachu zielonej herbaty.
Miałam problem między wyborem, bo cytryna kusiła równie mocno, ale ostatecznie zwyciężył zielony ;)
Tusz ' Sexy Pulp ' jest chyba Wam znany.
Wielokrotnie spotykałam się z pozytywnymi opiniami na jego temat. U mnie gości pierwszy raz.
Z racji zapasów tuszów, ten prawdopodobnie zostanie sprezentowany :)
-*-
Skorzystałam również z okazji odwiedzenia The Body Shop.
Pierwszy krok za szklane drzwi a ja nie wiedziałam gdzie iść najpierw i który zapach powąchać pierwszy!
Taka magia zapachów :)
Ostatecznie stwierdziłam, że pierwszy zakup będzie skromny, aby później powrócić z wieelkim bum.
Całość zakupów w The Body Shop.
Skusiłam się na dwa maleństwa.
Pierwszy to żel do mycia rąk na sucho. Sam produkt miałam już nie raz ale wersji z TBS jeszcze nie. Wybrałam zapach mandarynki, druga wersja zapachowa niestety mi nie podeszła.
Drugi z widocznych to miniaturka żelu miodowego. Przyjemny zapach, jeden z 3ech do wyboru w mini wersji.
I tu jest właśnie ten punkt, który zwabił mnie do sklepu TBS :D
Na instagramie wrzuciłam zdjęcie o prezencie, który widzicie tutaj.
To masełko do ciała w limitowanej, świątecznej odsłonie.
Mamy do wyboru jeden z trzech zapachów: Frosted Cranberry, Glazed Apple czy nowość: Frosted Plum. Mój wybór padł na żurawinę.
Masełko ma 50 ml pojemności. Jego konsystencja jest nielejąca, zbita.
Nie ma problemu z rozprowadzeniem po skórze. Wersja żurawinowa ma kolor jasnoróżowy.
Niestety jakość zapachu nie idzie w parze z jakością kremu.
Owszem, nawilża i to da się odczuć. Zapach niestety ulatnia się po krótkim czasie.
-*-
Miałyście któryś z powyższych? Jak oceniacie ?
muszę wybrać się do TBS :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię produkty YR :)
OdpowiedzUsuńJabłko w karmelu brzmi kusząco :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ich serie świąteczne :-)
OdpowiedzUsuń